- Uważaj na siebie, skarbie.- powiedziała mama, z którą właśnie się przytuliłam.
- Wiem mamo...Spokojnie, Cody ma na mnie czekać przed budynkiem lotniska.
- No dobrze, dobrze.
Pożegnałam się też z tatą i Danielem. W końcu znalazłam się w samolocie. Teraz tylko 8 h lotu :) Na początku patrzyłam tylko na widoki za oknem. Potem słuchałam muzyki, pospałam....Ze 4 razy odwiedziłam łazienkę. Trochę za potrzebą a trochę z nudów... Zaczęłam bawić się telefonem. Nie spostrzegłam się jak czas szybko minął. Po lądowaniu wzięłam moją walizkę i wyszłam z budynku - tak jak umówiłam się z Cody'm. Stał tam. STAŁ. Ale raczej mnie nie poznał.... Nie patrzył nawet w moją stronę. Szłam wciąż w Jego stronę. Odwrócił głowę w moją stronę, uśmiechnął się i podbiegł. Nie zdążyłam powiedzieć cześć bo z całej siły się na mnie rzucił.
- Bellatrice!!!
- d....DUSISZ!
- Oh...przepraszam.- puścił mnie, lekko się zaczerwienił ale po chwili znowu promieniał uśmiechem.- Wyrosłaś!
- Ekhm..Ty też trochę urosłeś. - odparłam patrząc w ziemie
- Trochę? - parsknął śmiechem.
- Troszeczkę..- odpowiedziałam i w końcu odważyłam się na Niego spojrzeć. Miał może......z metr osiemdziesiąt? Wyglądałam pewnie przy Nim jak dzieciak z przedszkola z moim metr sześćdziesiąt dwa.
- Nie mogę.. nie mogę uwierzyć w to, że stoisz przede mną..Tak..tak bardzo się zmieniłaś...ja nie wiem czy na Twoim miejscu przyleciał do L.A... Tak ślicznie wyglądasz.. - zmęczył się trochę mówiąc to. Cody'emu zawsze było ciężko mówić o swoich uczuciach tak wprost.
- Ee...- nie wiedząc czemu zaczęłam płakać. Właściwie tylko kilka kropel łez spłynęło mi po policzkach. Wtuliłam się w Jego tors mimo iż było na pewno powyżej 30 stopni Celsjusza, a ani mi się śniło go puszczać.
- Nie zostawiaj mnie nigdy więcej...-wyszeptałam.
- Nigdy.
Odkleiłam się od Niego.
- Nie ma z Tobą ochrony?
- Ekhm..- podrapał się po karku - powiedzmy, że nie jestem sam. haha.
- Okej.
- Daj tą walizę. Mam nadzieję, że zostaniesz na trochę dłużej? - zapytał łapiąc za rączkę walizki, gdy zaczęliśmy iść w stronę parkingu.
- Tak.. tylko za długo też nie mogę, bo od jutra w szkole zaczynam normalne lekcje.
- Kurczę.. Zapomniałem, że masz normalną szkołę. - przygryzł wargę.
Nastała cisza, w czasie której oblukałam co blondyn ma na sobie - luźna bokserka, szorty, espadryle.
- Czy mi się wydaję, czy nadal masz najpiękniejsze włosy na świecie?
- Hahah, nic Ci się nie wydaję, są takie same jak parę lat temu.
- Wiedziałem!Stanęliśmy przed porsche panamera, tak trochę znam się na markach samochodów...
- To Twoje?... wykrztusiłam.
- Niezła bryka, nie? - cwaniacko się uśmiechnął.
- To Ty masz prawko?
- Nie ja będę prowadził. hahaha.
- Uff.
Pan dżentelmen otworzył mi tylnie drzwi po czym sam wsiadł do tyłu.
- Tato jedźmy już. - rzucił Cody zapinając pas.
- Bella! Jak Ty wyładniałaś.- stwierdził Brad entuzjastycznie. Kiedyś z Cody'm na swoich rodziców mówiliśmy normalnie po imieniu, ale teraz chyba nie wypada ;/
- Dziękuję...eee....jak mam się zwracać? - zapytałam zarumieniona.
Wybuchnęli śmiechem, zbili mnie trochę z panatykału.
- No tato, wygrałem! Odwołujesz mi lekcje. - wykrztusił blondyn przez śmiech.
- Eh.. wiem niestety. hahaha
- O co chodzi? - zapytałam nadal nie rozumiejąc.
- Założyliśmy się o to, że nie będziesz wiedziała jak się zwrócić do mojego taty.- wyjaśnił.
- No ale jak mam się zwracać?!
- Mów mi Brad, Bello.
- Jedźmy już!- pospieszał Cody.
Po drodze do domu wypytywali mnie dosłownie o wszystko, więc to praktycznie mi jadaczka się nie zamykała. Dojechaliśmy w ciągu....godziny? Wysiedliśmy. Tutejszy dom Cody'ego.....HAHAHAHA.....
Dom.
DOM.
D
O
M.
To wyglądało jak królestwo a nie jak dom. Piękna willa.
- Wow.. Piękny Panie. Cody czy Ty w tym mieszkasz?
- Spokojnie... tylko z zewnątrz wydaje się taki duży.
Brad nachylił się do mojego ucha :
- Jest taki duży. - szepnął.
Cody wyjął moją walizkę z bagażnika. Poszliśmy w stronę drzwi a Brad parkował auto w garażu. Szłam pierwsza więc to ja otworzyłam drzwi. Trochę niekulturalnie z mojej strony, ale gdy tylko przekroczyłam prób zrobiłam 360 stopni wokół własnej osi by przejrzeć salon.
- Wow.
Cody zaśmiał się łobuzersko. - Ładnie tu prawda?
- ŁADNIE to mało powiedziane. - stwierdziłam z uśmiechem.
- Chodź zobaczysz swój pokój.
Cody poszedł w stronę schodów, które tak an marginesie dopiero zauważyłam. Większość mebli była wykonana z mahoniowego drewna. Sofa i fotele były wykonane z jasnokremowej skóry bardzo ładnie kontrastującej z mahoniowym drewnem. Ściany były również jasnego koloru. Dogoniłam blondasa i zastałam jeden długi korytarz z drzwiami, a na końcu było okno. Jak na czteroosobową rodzinę trochę dużo było tych pokoi. Doszliśmy do ostatnich dwóch par drzwi.
- Ten tu pokój jest Twój. Możesz zrobić z Nim co chcesz.. Możesz poprzestawiać meble jak Ci będzie się podobało...Po prostu TWÓJ. - wskazał na drzwi po prawej stronie.
- Ale.. Jak to?
- W sensie..Jakby Twój drugi dom.
Przytuliłam go. Ścisnął mnie dość mocno.. ale nie tak, że się dusiłam.
- Ekhm.. Mój pokój jest tu, na przeciwko Twojego, jakby co. - poszedł do swojego pokoju.
Nacisnęłam klamkę drzwi i ciągnąc za sobą walizkę, weszłam z zamkniętymi oczami. Otworzyłam je z powrotem dopiero gdy przekroczyłam próg i zamknęłam
za sobą drzwi. Zaraz na przeciw mnie było wielkie okno z widokiem na ogród. Pokój był w odcieniach fioletu i bieli. Spodobał mi się od razu.

Obok szafy były drzwi - zapewne do łazienki. Weszłam tam. Nie myliłam się była to łazienka.
Cofnęłam się do pokoju i wyjęłam z walizki kosmetyczkę. Schowałam ją do szafki w łazience.
Spojrzałam w lustro.
"Co ja tu robię........"
Westchnęłam i wróciłam do pokoju. Uświadomiłam sobie, że nie widziałam ani Alli ani Toma ani Angie. Uznałam to za dziwne i zeszłam na dół. obok salonu była jadalnia a z jadalni przejście do kuchni oraz wyjście na ogródek. Weszłam do kuchni a tam niespodzianka : Alii, Tom i Angie! Naskoczyli na mnie z entuzjazmem. Wszystkich pościskałam. Po jakichś paru minutach usiedliśmy spokojnie przy kuchennym blacie, opowiadając o tym co było gdy się nie widzieliśmy. Simpsonowie są dla mnie jak rodzina. Bardzo ich kocham... Umówiłam się już z Alli na zakupy - w końcu na urodzinach Cody'ego trzeba jakoś wyglądać! hahaha.
- Bellatrice, nie jesteś głodna?
- Hmm.. chętnie zjadłabym coś.
Angie zrobiła mi parę tostów.
- Zjedz i połóż się spać u nas już dochodzi 23.
- Okej. Dobranoc!
- Dobranoc.
Zostałam sama w kuchni. Spokojnie zjadłam a potem poszłam do swojego pokoju. Stwierdziłam, że się rozpakuję, bo jak narazie ochoty na sen to nie mam.schowałam wszystkie ubrania i buty do szafy. Poszłam do łazienki. Spięłam włosy w koka i weszłam pod prysznic. Po jakichś 20 minutach wyszłam. Zorientowałam się, że nie wzięłam piżamy. Owinęłam się w ręcznik i wróciłam do pokoju a na moim łóżku siedzi CODY!!! -.- Szybko cofnęłam się i wychyliłam tylko głowę.
- Co Ty tu u licha robisz?!
- Pukałem. - powiedział i się zaśmiał widząc moją minę.
- Cody!
- No co? Nic nie usłyszałem to wszedłem a potem usłyszałem wodę...to stwierdziłem, że zaczekam. hahaha.
Wstał. Wyszłam z łazienki i zaczęłam pchać go w stronę drzwi.
- Co Ty...
- WYJDŹ.
- Ale...
- Cicho!
- Bella!
Wypchnęłam go za drzwi i zamknęłam je mu przed nosem. Szybko wyciągnęłam piżamę z szafy i w łazience ją ubrałam. Piżama - czyli krótkie szorty i zwykły biały t-shirt. Powiesiłam ręcznik na haczyk obok prysznica, szybko umyłam zęby i psiknęłam się ulubioną mgiełką. Uchyliłam okno w łazience i wróciłam do pokoju. Teraz otworzyłam mu drzwi. Stał w tym samym miejscu. Nieśmiało się uśmiechnęłam.
- Lepiej było Ci w tym ręczniku. - stwierdził a ja zaczęłam powoli zamykać mu drzwi. - DOBRA, DOBRA! Teraz wyglądasz lepiej...
Otworzyłam drzwi na oścież i uśmiechnęłam się.
- To mogę wejść?
- Możesz. hahaha.
Wszedł z kocim uśmiechem i usiadł na łóżku. Miał na sobie podkoszulkę i hawajki. Zamknęłam drzwi i z rozbiegu wskoczyłam na łóżko i przy okazji na Cody'ego.
- Hahahahahahaha! - wybuchnęliśmy razem śmiechem. Miałam głowę na Jego brzuchu a nogi poza łóżkiem.
- Masz za twardy brzuch. - stwierdziłam gdy normalnie usiadłam.
- Ręce podobnej struktury.
- Po co tyle pakujesz?
Parsknął i spojrzał na mnie z łobuzerskim uśmiechem.
- No po co? -
- Żeby chronić?
- Kogo?
- Moją dziewczynę. - odpowiedział i zaczął bawić się poduszką.
- Jak ma na imię? - zapytała z uśmiechem choć zrobiło mi się dość smutno.
- Noo...Jeszcze nie mam dziewczyny.
- Debil. Hahahahha.
- Ale i tak zrobiło Ci się smutno.
- Nie?!
- Tak.'
- Niee.
- Tak.
- Nie!
- Nie.
- Tak.
- AHA! Mówiłem. - uśmiechnął się.
Lekko go popchnęłam. On mnie też. Ja go mocniej. On mnie też. W końcu naparłam na Niego całym ciałem i spadliśmy z łóżka. Cody miał pecha spadł na podłogę a ja na Niego :3.
- Hahahahhahahahah! Jestem taki silny, a dziewczyna mnie z łózka zepchnęła! Hahaha! - śmiałam się i nie mogłam z Niego zejść, ponieważ moje mięśnie odmawiały mi posłuszeństwa. Po paru minutach się uspokoiłam. Patrzył się na mnie z nieokreślonym wyrazem twarzy.
- Too... kiedy zamierzasz ze mnie zejść?
- Mi tam wygodnie. - odwróciłam się i leżałam na Nim plecami. Parę razy jęknął. Patrzyliśmy w sufit. W pewnej chwili położył dłonie na moim brzuchu. Przeszły mnie ciarki i poczułam motyli w brzuchu ;_; . Czułam je za każdym razem kiedy mnie dotykał.
- Coś...nie tak? - zapytał.
- Nie.. wszystko okej.
- Masz gęsią skórkę, - stwierdził, przejeżdżając palcem bo mojej ręce - zimno Ci?
- Nie..
- No to co jest?
- Po prostu...no..jak mnie dotykasz..to tak się dzieje...
Zeszłam z Niego i spąsowiała usiadłam na łóżku.
-Oh..Przepraszam.
- Nie przepraszaj... To wina mojego mózgu, że..że tak na Ciebie reaguję.
Nastała niezręczna cisza.
- Nie jesteś śpiąca? - zapytał troskliwie.- Musisz się wyspać. Jutro będziemy robić wiele rzeczy.
- Na przykład co?
- Zobaczysz jutro.
- No Cody!
- Nie ma mowy. heheh- zaśmiał się łobuzersko i stanął przed łóżkiem. - Idę spać.
- Co..
- No. Ty też lepiej już się połóż, bo będziesz nie wyspana. Dobranoc, śpij dobrze.
- Dobranoc...- powiedziała naburmuszona i czekałam aż blondyn opuści mój pokój i zgasi światło. Położyłam się na brzuchu. Dzisiejsze wydarzenia nie chciały do mnie dotrzeć... Po paru latach, wreszcie spotkałam się z Cody'm. To jest jak sen...
__________________________________________________________________________
No i mamy drugi rozdział! Aww ♥ Dziękuję bardzo za tak wiele wejść i 9 KOMENTARZY ♥ mam nadzieję, że podoba się rozdział :). Co do rozdziału 3.... nie obiecuję, że będzie w przyszłym tyg. chociaż postaram się go dodać jak najszybciej potrafię xx Zapraszam również an bloga mojej hmm.. przyjaciółki (?) ♥ Jest o różnych rzeczach..ZRESZTĄ SAMI ZOBACZCIE : http://cdbts.blogspot.com/
